Woju - 08-04-2011 10:59:52

Na początek przepraszam wszystkich za mój wczorajszy wybuch. Jestem cholerykiem i czasem trudno mi utrzymać nerwy na wodzy. Sytuacja od dłuższego czasu wymagała jakiegoś rozwiązania, ale raczej nie do końca w takiej formie. Sory.

Rappelz to fajna gra, ale na pewno nie byłaby tak fajna jakbyśmy nie mieli stałej ekipy, która regularnie co wieczór coś wspólnie organizuje. Przy tym oczywiście pogaduchy na TS.
Początkowo nasza ekipa składała się wyłącznie z członków gildii. Później dołączyły osoby spoza, bo skoro możemy z nimi swobodnie rozmawiać na TS to w końcu czemu nie? I w sumie nawet lag uniemożliwiający Monice grę w sanctuary nie spowodował jej wykluczenia. Pozwalaliśmy jej „lichować” w nadziei, że opuścimy kiedyś sanctuary lub Monika zdobędzie kompa pozwalającego na normalną grę. Dzięki temu wciąż mieściła się w lvlach by grać z nami.
Aż pewnego dnia Sylwek altem spekował alta Moni. Zroibiła się afera, Sylwek przeprosił, ale mimo tego Monia kategorycznie odmawiała udziału w party, w którym był Sylwek. Po pewnym czasie Sylwek odpuścił i właściwie przestał grać w ogóle.
Kolejne starcie miało miejsce między Monią i Chabolem. Chabol jak wiadomo ma kompleks „małego topora” i koniecznie musi tankować. Jakoś się to Monice nie spodobało i zaczęło się dogadywanie na TS. Chabol coraz rzadziej uczestniczył w naszych wieczornych spotkaniach, przestał się pojawiać na TS aż w końcu w ogóle opuścił gildię. Nie mówię, że zachowanie Moniki było jedyną tego przyczyną, ale z pewnością dla Chabola gra straciła to coś, co większość z nas trzyma przy niej od lat.
Kolejny przypadek – Allator. Człowiek młody pełen „mondrości” z polskiego serwera. Ciężko go czasem do czegoś przekonać, ale z czasem staje się coraz lepszy. Niestety na jednym z party powiedział o jedno słowo za dużo. I stało się to co z Sylwkiem. Monia z Alltorem na party nie pójdzie. Nie pomogły Alltorowe przeprosiny, nie pomogły prośby Słoneczka i moje, nie pomogło Scierowe tłumaczenie ani Marcinowe nerwy. Nie bo NIE!
W międzyczasie na TS dostało się też Miśkowi (nieco) i ZimnemuTyskiemu – nie powiem należało się, ale nie doszło jeszcze do ich wykluczenia.
Do wykluczenia doszło jednak w przypadku Marcina. Pewno częściowo ze względu na jego czas pracy, ale jak wiemy to niezły maniak ;) i takimi drobiazgami jak praca nie zwykł się przejmować. Więc musiało być coś jeszcze. Myślę że napięta atmosfera na TS i nasze chowanie głowy w piasek wobec postępowania Moniki (sory Marcin) odegrały tu decydującą rolę.
Po moim wczorajszym występie również i ja zapewne zostałem wykluczony z grona osób, z którymi Monia zechce chodzić na party. 
To opis tego co było. Starałem się zachować obiektywność, jak o czymś zapomniałem to dopiszcie.

Odnoszę wrażenie, że Monika ma bardzo wysokie wymagania odnoście poziomu gry prezentowanego przez członków jej party. W gildyjnych party jest to jak najbardziej uzasadnione. W końcu są to najlepsze z możliwych party, bo każdy z nas gra najlepiej jak umie. Jednak nie zapominajmy, że na początku każdy z nas był zielony i zanim nabrał umiejętności czy wypasionego sprzętu trochę czasu musiało upłynąć. A najlepiej się uczy (i zarabia też) na gildyjnych party. Wystarczy słuchać i się stosować. Uniemożliwiając nowym osobom udział w naszych party zamykamy sobie możliwość organizowania ich w przyszłości (bo starzy się stopniowo wykruszają) i osłabiamy naszą gildię. Ja wiem, że Monika jako osoba, która notorycznie odmawia zostania członkiem DT, ma to drugie w nosie, ale tym pierwszym powinna być żywotnie zainteresowana.

I teraz tytułowe pytanie: co z tą Monią?
Mam nadzieję, że jak emocje wywołane moim wczorajszym wybuchem opadną, znajdziemy jakieś zadowalające wszystkich rozwiązanie. Czekam na Wasze wypowiedzi w tej sprawie.

Szamba betonowe Szczecin